niedziela, 21 marca 2010

Mądrala

Dość o problemie ze strażą miejską bo im więcej o tym myślę tym większą mam ochotę zrobić coś w tym kierunku, jakiś list do burmistrza czy co.
Kawałek mnie tu nie było, rzecz jasna - brak czasu. W pracy bieganina tym bardziej iż kwalifikacja dobiega powoli końcowi, ostatnie trzy dni (poniedziałek - środa) będą najcięższe, dotrą spadochroniarze no i kobiety. Najśmieszniejsze jest to, że szef w piątek po pracy oddał listę tych co się nie stawili policji więc zapewniam - będzie się działo. Tyle o pracy...
W piątek mama poleciała do Brata mojego jedynego. Będzie tam miesiąc bez pięciu dni, a co za tym idzie? święta Wielkanocne spędzę sama. Nie jest to radosna perspektywa ale to nie tylko moja mama :)
Ostatnio mam hopla na "Teraz albo nigdy!" na VOD są wszystkie odcinki więc mam co robić :)
Czasem gramy sobie w milionerów online, śmiechu przy tym co nie miara.
Ja : Najdłuższy równoleżnik to : równik, zwrotnik raka czy zwrotnik
koziorożca? (dobrze wiedziałam chciałam sprawdzić czy on wie)
Dupek: Sprawdź w googlach dupku, ten co jest najprostszy.
Ja : Wszystkie są najprostsze.
Dupek: To ten co jest po środku.
Ja : Równik?
Dupek: No przecież mówię, słuchaj mnie to milion wygrasz.

Jejciu jaki on jest mądry...

Ja : Który z podanych był pierwszym premierem Izraela?
Dupek: Zaznacz Be bo ten A ma takie nie pasujące nazwisko.
Ja : Zabiję Cię poprawna odpowiedź była A!
Dupek: A co ty zaznaczyłaś?
Ja : No Be tak jak mówiłeś bo ten A miał nie takie nazwisko.
Dupek: Mówiłem A zaznacz bo ten Be miał nie takie nazwisko. Jak ty słuchasz.

No i kto tu ma rację?

wtorek, 9 marca 2010

Ciężkiejest życie z córką alkoholika.

Alkoholizm, inaczej uzależnienie od alkoholu. Niewątpliwie jedno z najgorszych uzależnień na świecie. W Polce nadużywających alkohol jest około 16% społeczeństwa. Najczęściej objawia się brakiem kontroli nad spożywanym alkoholem. Wówczas życie samego alkoholika jak i jego współlokatorów zamienia się w piekło. Sam uzależniony coraz częściej sięga po alkohol, znajduje sobie pretekst byle jaki do kłótni i odreagowuje na rodzinie, natomiast rodzina alkoholika tzw. współuzależnieni coraz częściej boją się o to czy delikwent wróci do domu trzeźwy czy pijany.
Zazwyczaj zaczyna się niewinnie, jedno dwa piwa, jeden dwa kieliszki czy jedna dwie lampki wina. Często uzależnienie zaczyna się w pracy, jeden, drugi, trzeci raz a szczególnie wtedy kiedy jest się osobą na stanowisku z pozycją, kiedy z góry wiadomo, że można sobie pozwolić. Po latach taki człowiek jest już chodzącą przechowalnią alkoholu. Nie pracuje, żeruje na rodzinie i jedyne marzenia jakie w głowie ma to kolejne procenty.Pod wpływem alkoholu pojawia się znęcanie psychiczne na rodzinie a kiedy żona nie wytrzymuje i zaczyna się stawiać dochodzi przemoc fizyczna, pobicie, duszenie, poniżanie, awantury. Często świadkami takich poczynań są dzieci, niczego nie winne dzieci, które przeżywają tę traumę przez resztę życia nawet wtedy kiedy żona/matka dorośnie do tego aby pozbyć się intruza z życia swojego i swoich pociech. Potem dzieci alkoholików każdego dnia rozpamiętują to co było kiedyś, to że tatuś bił mamusię, dusił ją, wielokrotnie spał na schodach pod drzwiami, nie raz pomylił drzwi swojego domu z drzwiami sąsiadów i uderzał w nie pięściami. I mimo że to już przeszłość to one widzą to każdego dnia. Potem mają swoje życie, swoich znajomych którzy nie mają nic wspólnego z alkoholizmem, a mimo to widzą w nich potencjalnych alkoholików. Wówczas żadne wyjście towarzyskie nie ma sensu, bo kiedy towarzystwo w pizzeri wypije po tradycyjnym piwie to dziecko alkoholika automatycznie widzi to co się działo kiedyś. Zazwyczaj towarzystwo nie rozumie takiej osoby i nie próbuje nawet wczuć się w jego sytuację bo - po prostu nigdy nie mieli styczności z takim życiem. Potem dochodzi do kłótni między dzieckiem alkoholika a kimś kto jest kimś więcej niż znajomym, bo wypił trzy piwa a nie dwa, że chciał wypić w tygodniu jedno piwo po pracy, że w wolnym czasie chce wypić piwo. Tylko szkopuł tkwi w tym, że ten ktoś bliski również nie rozumie osoby, która przez dwadzieścia dwudziestych pierwszych swojego życia widziała pijanego ojca bijącego matkę... Dla takiego dziecka osoba pijąca choć jedno piwo jest powodem do wstydu, jest powodem który sprawia, że czuje się ono gorsze od pozostałych ludzi mających pełne rodziny, spokojne życie wolne od stresów odnośnie tego, że nie starczy na chleb, mieszkanie, rachunki itepe.
Przez to, że wiem z autopsji jak się czuje dziecko alkoholika nie zawaham się stwierdzić, że jesteśmy odrębną częścią społeczeństwa, słabszą i bardziej podatną na cierpienia...

sobota, 6 marca 2010

paw :)

Moja kochana sunia jest już po operacji, umówione byłyśmy z panią doktor na czwartek (tj. wczoraj) na 18:00. Poszłyśmy z Mamą (bo wróciła w środę). Pani doktor dała jej głupiego jasia i po 5 minutach Majka była jak kłoda z językiem na wierzchu. Kiedy po nią wróciłyśmy Majka przywitała nas w gabinecie, wróciłyśmy do domu i Majka położyła się do łóżka. Pani doktor powiedziała że nie widziała tak dzielnego i zadbanego psa co sprawia, że każdego razu patrząc na nią rosnę co najmniej 30 centymetrów :) Majka miała wycinanego tłuszczaka, nowotwór, czyszczone zęby i obcinane paznokcie, dodatkowo pani doktor wszyła jej tampon bo strasznie krwawiła. Najgorsza była noc. Całą noc musiałam czuwać nad tym żeby nie lizała sobie rany więc o 4:40 zrezygnowana zaniosłam ją do mamy do łózka bo o 6 musiałam wstać do pracy. Po pracy pojechałam z nią do pani doktor do kontroli i musiałam kupić jej ubranko żeby zakryć ranę bo Majka już sobie zerwała jeden szew. Teraz Majka leży sobie w swoim ubranku na podłodze i pilnuje kości którą dostała w nagrodę za wytrwałość :) Nie myślałam, że pies może być tak bardzo dzielny.

A w pracy? ten Taki Ktoś się ode mnie odczepił, widzi jak sobie radzę. Wesoło jest i to strasznie :) no ale to dobrze przynajmniej nie zamulam w domu i wiem że żyję :)
X: Nazwisko matki?
Y: ............. (tu pada nazwisko)
X: Jakie erzet?
Y: yyyyy erzet samo.

:P

środa, 3 marca 2010

niecodzienna codzienność

Niby jest tak codziennie, a jednak inaczej. Wstaję rano, ubieram się, jem i coś tam robię. No od wczoraj chodzę na tą kwalifikację wojskową.No i tu się zaczyna mój problem, bo mam przecież pracę (co prawda na miesiąc ale cicho!) a mimo to nie piszę "Super, w końcu zaczęła się kwalifikacja wojskowa" tylko piszę "chodzę na kwalifikację..." W ogóle tydzień zaczął mi się fa - ta - lnie! W niedzielę pokłóciliśmy się z Dupkiem Żołędnym i to tak na Amen. Wkurzył mnie niesamowicie więc musiałam powiedzieć co myślę, a że jemu to nie pasowało to sobie poszedł, yyy tzn ja go poprosiłam żeby sobie poszedł. Wczoraj pierwszy dzień na kwalifikacji, schrzaniłam cztery książeczki wojskowe ale Pan Major podszedł do tego z luzem, kazał mi się nie martwić i bez stresu. Przecież mam prawo się pomylić, jestem tam pierwszy raz, tym bardziej kiedy chodzi sobie Taki Ktoś od pomieszczenia do pomieszczenia i marudzi, że czas nas goni! Wczoraj cały dzień Dupek mnie przepraszał sms'owo i słownie osobiście, ale nie! tak nie będzie, ja się nie dam "zawiniłeś - pokutuj! nie będziesz mi w ten sposób pogrywał!"
No ale dziś był przełom! Cały dzień szło mi dobrze, ani razu się nie pomyliłam aż... Przyszedł owy Taki Ktoś pochodził po sali, pozrzędził że nie mamy czasu i poszedł. A ja co? a ja się pomyliłam :) ale spokojnie, dostałam rozkaz policzenia do stu, na nowo przepisałam książeczkę i gitara. Ale! Po skończonej naszej pisaninie kiedy czekaliśmy na resztę orzeczeń lekarskich przyszedł ten Taki Ktoś ze swoim neseserem, usiadł na krześle, odpalił papierosa, spojrzał na mnie podejrzliwie, zakręcił arogancko głową i rzekł:
"Ty mówisz, że nie ma pracy? Moja sąsiadka niedawno skończyła taką szkołę jak ty i pracuje w Warszawie. Wynajmuje kawalerkę i zarabia 2 tysiące najmarniej. Ale ona szukała i w Poznaniu i w Olsztynie. No ale ty byś musiała zostawić mamusię."
I w tym momencie widziałam/słyszałam oczami/uszami wyobraźni jak strzelam mu po twarzy i posyłam najpiękniejszą i najwredniejszą w jednym wiązankę słowną jaką kiedykolwiek udało mi się sklecić. Myślałam, że rozniosę całą salę ewidencji! Przepraszam co to ma znaczyć? Po co on w ogóle takie coś powiedział, kto go prosił o zdanie w tej kwestii. Powiedział to przy wszystkich, przy Panu Majorze i przy Pani Protokolantce. A co ja niby nie szukam? z 50 CV rozesłanych i rozniesionych, milion kilometrów wydeptanych. Co mogłam odpowiedzieć, powiedziałam grzecznie, że żeby zrobić taki krok trzeba mieć co najmniej na dwumiesięczny czynsz bo pod mostem nad Wisłą mieszkać się raczej nie da no i nie mogę tak całkiem, całkiem zostawić mojej Mamy, bo stan po operacji nowotworu złośliwego nie jest stanem idealnym i wszystko jest możliwe.

W ogóle ostatnio jestem depresyjna, wieczorami często płaczę, zamartwiam się wszystkim, nawet tym co będzie za 3-4 miesiące...no i tęsknie za moją Amelką, tę - sknię jak cholera!

P.S. Cholera musiałam napisać jeszcze raz bo za pierwszym razem napisałam,
nacisnęłam "Publikuj" a tu klops, notka była - notki nie ma...