sobota, 30 kwietnia 2011

Od Ciebie o krok.

Nie mam weny.
Święta, święta i po świętach.
Święta na pozór były nawet. W niedzielę poszłam ładnie do kościółka na rezurekcję potem poszliśmy do Dupka i spędziliśmy tam pół dnia, resztę niedzieli oczywiście spędziliśmy w łóżku... oglądając telewizję.
Poniedziałek Wielkanocny też u Muminka z jego rodzicami i chrzestnym objadaliśmy się przy stole a potem poszliśmy na działkę na basen. A karetki pogotowia cały dzień kursowały w tę i z powrotem. Pomyślałam o wujku (bracie mojej mamy) że mogłabym do niego zadzwonić, po co ma siedzieć w domu i znosić moją ciotkę która o byle co robi awanturę. Za chwilę jednak pomyślałam, że może jednak nie bo przecież ciotka może zrobić awanturę i Łukasz mój kuzyn coś odstawi. Na działce wyciszyłam się zupełnie i poczułam się taka lekka jak piórko. Po powrocie do domu szybko przebrałam się w piżamkę i położyliśmy się bo bardzo chciałam obejrzeć film o księciu królewiczu, który dziś brał ślub. Niestety filmu nie obejrzałam, bo zadzwonił mój wujek o którym pomyślałam. Myślałam, że chce przyjść czy co ale on powiedział, że mój kuzyn nie żyje, że się powiesił...
Serce stanęło mi w gardle a telefon dosłownie palił mnie w ucho i w dłoń. Miliony myśli przepłynęło mi przez głowę. Jak on mógł to zrobić, jakim prawem on to zrobił...
Musiałam powiadomić drugiego brata mojej mamy i co gorsza moją mamę. Jak do tej pory czas leciał jak głupi to te 3 dni ciągnęły się w nieskończoność. Wczoraj był pogrzeb. Ja nadal w to nie wierzę, widziałam klepsydrę, widziałam go w trumnie, wsypałam piasek w dół z jego trumną ale ja nadal nie potrafię w to uwierzyć. Tak mi ciężko o tym myśleć... Tak na dobrą sprawę w dalszym ciągu nie wiemy dlaczego to zrobił i w jaki sposób to się stało. Zrobił to na ławce w parku, na sznurowadle. Po moim mieście krąży tyle teorii na ten temat, że aż głowa pęka. Całe szczęście park jest pod monitoringiem więc myślę że prędzej czy później dojdziemy do tego jak to się stało. Nie potrafię dopuścić do siebie tej myśli, że jego już nie ma. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Jestem tak bezsilna. Dlaczego ja w ten poniedziałek nie zadzwoniłam do wujka żeby przyszli z Łukaszem, może by tego wtedy nie zrobił. To się stało o 17 a ja pomyślałam po godzinie 16, może bym zdążyła...

sobota, 23 kwietnia 2011

Dawno mnie tu nie było, to fakt. Ale to nie znaczy, że nie tęskniłam do pisania. Szczerze mówiąc robiłabym to częściej ale… nie mam na to czasu. Jak wychodzę po 7 rano to wracam o 17 a czasem nawet o 19, więc jedyne o czym tylko marzę to o łóżku :)

Staż kończy mi się za tydzień, a co za tym idzie będę bezrobotna więc będę miała więcej czasu na blogowanie.

Znów zbliżają się Święta, a ja znów będę sama. Mama od 4 tygodni jest w Niemczech i wraca na początku czerwca więc Święta spędzę w towarzystwie psa i dogorywającego chomika :) Przyjdzie też Dupek ale po swoim śniadaniu.

Zamierzam pierwszy dzień świąt spędzić na działce, będzie piękna pogoda ( nie ma opcji żeby było inaczej), rozpalimy grilla i będziemy leniuchować na świeżym powietrzu.

Między nami? Inaczej, jakby lepiej. Zaczął dotrzymywać słowa związanego z kwestią, która jest dla mnie bardzo ważna. Nie wiem na jak długo. Póki co cieszę się dniem dzisiejszym.

Ciąży na mnie obawa w związku z moją przyszłością, a raczej z jej brakiem. Kończy mi się staż, pracy nie ma nawet w warzywniaku, a mama nie będzie w nieskończoność jeździć do Niemiec.

Wyjazd biorę pod uwagę tylko jak to wszystko pogodzić.

Mnie znów spóźnia się miesiączka, mija już siódmy dzień, martwi mnie to trochę bo to znaczy, że torbiel znów wybredza, a wizytę mam dopiero 12 maja (czekam już 3 miesiące:/). Tym razem udało się zapisać do pani doktor, która przeprowadzała mi pierwsze badanie po tym jak pękł mi torbiel 2 lata temu. Mam nadzieję, że ta pani mi coś zaradzi bo o poprzedniej wolę się nie wypowiadać…

Aaaa no i na prawo jazdy się zapisałam :)

Wesołych Świąt moje kochane! :)