czwartek, 11 sierpnia 2011

na głębokiej wodzie

Moja bratowa postanowiła mnie rzucić na głęboką wodę. W dzień po przyjeździe pojechałyśmy do dwóch firm gdzie musiałam iść sama poprosić o aplikację, to szczerze mówiąc nie było wielkim wyczynem bo zdanie "Hello I want to take application." każdy jeden potrafi sklecić. Ale dziś był już szczyt. Bratowa miała wizytę u okulisty, stwierdzając, że dobrze idzie mi jak na pierwsze dni zaciągnęła mnie ze sobą jako tłumacza. Z moją widzą i ze słownikiem ruszyłyśmy.
Okulistka: Has somebody problems with see in family?
Ja: Ma ktoś problemy ze wzrokiem?
Bratowa: Krzysiek ma.
Ja: Her brother have glasses.
Bratowa: Powiedz ze ma zeza.
Ja: o kurna jak jej zez... Wait a moment (szukam w słowniku - nie ma!) Pokaż jej zeza bo ja nie umiem. Look at her.
Bratowa: (robi zeza)
Okulistka:  Ohhh ok he has squint. :)

Okulistka: Your English is better than my Polish :D

Takim oto sposobem przebrnęłyśmy całą wizytę :)
Powoli oswajam się, że muszę myśleć bardziej po angielsku niż po polsku :)

Kocham ten kraj, kocham to miasto - Kocham Anglię i te nadmorskie mewy :) (fnaf fnafy - w języku mojego dwuletniego bratanka) :)

8 komentarzy:

  1. Padam ze śmiechu:D Już sobie wyobrażam jak tego zeza pokazywałyście:D:D:D w życiu bym na to nie wpadła

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że jakoś wybrnęłyście z sytuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie sobie poradziłaś;) Mój angielski jest kiepski, ale kurde wszystko zrozumiałam, więc może nie jest tak źle, jak myślałam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, chciałabym zobaczyć tego zeza xD Ciekawa wizyta :D:D
    Też bym sobie Anglię zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że się rozkręcasz he he Jeszcze kilka dni i będziesz mogła się z każdym dogadać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Grunt to sobie radzić! Przynajmniej było zabawnie :D

    OdpowiedzUsuń