sobota, 16 lipca 2011

Matka.

Ostatnio dużo myślę na temat tego jak wyglądało, wygląda i wyglądać będzie moje życie. Po części moje przemyślenia spowodowane są wczorajszym dniem.
Po tym jak moja mama urodziła mnie zapadła w śmierć kliniczną. Obudziła się po kilku godzinach na korytarzu szpitalnym, z kartką na dużym palcu, przykryta białym prześcieradłem. Nie szła tunelem w stronę światła, szła po pięknej łące z pięknymi kwiatami, widziała statek ze zmarłymi członkami rodziny ubranymi na biało, jej tata chciał żeby poszła z nim na pokład statku ale jej mama kategorycznie jej tego zabroniła, że to jeszcze nie jej czas. Mama wróciła do życia. A co by było gdyby nie wróciła? co by było gdyby wtedy zmarła?
Jakie byśmy mieli z moim bratem życie, z ojcem alkoholikiem na stanowisku opiekuna? na pewno wylądowalibyśmy w domu dziecka, odebrano by nas z domu i nie poznalibyśmy tylu wspaniałych uczuć jakie poznaliśmy. Jedna osoba a potrafi odmienić całe życie, jedna osoba a potrafi uratować wszystko co jest ważne w życiu, Matka.
_____________________________________________________

Ostatnio stwierdzam, że im bardziej poznaję ludzi tym bardziej kocham zwierzęta. Mam znajomą, radcę prawnego. W połowie czerwca pisała egzaminy na tytuł mecenasa. Jest to osoba o ciężkim charakterze, na pozór mądra, traktowana była jako przyjaciel. Tylko cóż to za przyjaciel co wiecznie mówi tylko o swoich problemach ale żeby posłuchać o czyichś zmartwieniach to mowy nie ma. Każde jej niepowodzenie, każdy żal smutek jest omawiany przez nią przez cały wieczór który zazwyczaj trwa od 18 do 02:30 w nocy i nikt nie ma prawa nawet wspomnieć, że też ma problem bo ona nawet tego nie wysłucha. Żeby przygotować się do tego egzaminu wzięła 3 miesiące zwolnienia z pracy (pracuje przy burmistrzu jako radca prawny). Dziś się złapałyśmy, była awantura między nią a moją mamą i mną.
Dzisiaj w Izbie Radców Prawnych było ogłoszenie wyników testu mecenaskiego z czerwca,owa koleżanka nie zdała tego egzaminu. Kiedy przyszła do nas diabeł w nią wstąpił, to jest człowiek który smutki zatapia w alkoholu, więc przyszła po paru głębszych, zapłakana z pretensjami. Cały czas rozmawiała przez telefon ze wszystkimi możliwymi koleżankami tak jakbyśmy my nie istniały, na przemian płakała i śmiała się, aż w końcu mama żeby rozładować atmosferę zmieniła temat. Zaczęła mówić o tym, że w szkole które jest w sąsiedztwie budują orlik i zagrodzili całe przejście do centrum i trzeba iść na około więc zaczęłyśmy się zastanawiać czy to będzie na stałe czy tylko na czas budowy. A nasza koleżanka zaczęła na Mamę krzyczeć, że to nie mamy sprawa, że to nie jej chodnik i że ma się "odpierdolić" bo "gówno" ją obchodzi jakiś chodnik. Tego było już za wiele, zwróciłam jej uwagę, że nie jest u siebie  i żeby uważała na ton swojego głosu. Mama wyszła z pokoju a ona zaczęła się na mnie dosłownie drzeć. Kiedy po raz enty powtórzyła że ma to gdzieś to ja jej powiedziałam że też miałam w "dupie" jej problemy i egzaminy o których mówiła godzinami ale nic nie mówiłam bo rozumiałam, że musiała to z siebie wyrzucić, że na tym polega przyjaźń, że jedno słucha drugiego i na odwrót. "Przyjaciółka" się oburzyła i stwierdziła że ja tkwię w bagnie i że już nigdy do nas nie przyjdzie, co miałam powiedzieć, powiedziałam "no i dobrze, i nie przychodź". Ubrała się i wyszła.
Albo ktoś tu nie zna znaczenia słowa "przyjaźń" albo ja jestem głupia...

7 komentarzy:

  1. ewidentnie ona nie zna definicji 'przyjaźni'. kazdy by stanął w obronie rodzica w takiej sytuacji. dobrze zrobilas :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dziwna i nie zasługuje na Twoją przyjaźń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh dziwna ta Twoja "przyjaciółka". A ja dobrze wiem o czym mówisz pisząc o niej, bo ja takowych przyjaciółek miałam co najmniej kilka. Teraz nie mam żadnej i święty spokój.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie warto się przejmować taki mi ludźmi. Smutne to jest, że dając z siebie wszystko nie otrzymujemy nic w zamian. Zasługujesz na prawdziwych przyjaciół, tak samo, jak Twoja mama zasługuje na szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że Twoja mama przeżyła śmierć kliniczną... Masakra...
    Dobrze,że żyje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pojmuję, jacy ludzie czasami są dziwni...

    OdpowiedzUsuń
  7. W przypadku tej koleżanki słowo przyjaźń to wyraźne nadużycie, przyjaciele tak się nie zachowują...

    OdpowiedzUsuń