poniedziałek, 8 czerwca 2009

aj tam te dialogi

Dziś wieczorem na skrzyżowaniu mojej ulicy z inną była niezła stłuczka, karetka, straż pożarna i policja... jeżdżą idioci jak po śmierć.Z racji tego musiałam wpłynąć na Pana Mężczyznę ażeby i on przestał szarżować po drodze:
- Proszę Cię żebyś ostrożnie jeździł a szczególnie jak jedziesz po siostrę!
- yhym
- I nie 120 km/h jasne?
- Wiesz co! jakbyś powiedziała żebym nie jeździł 170 czy 190 to
ja rozumiem ale 120?
- Nawet nie próbuj mnie denerwować, jak będziesz nie daj Boże miał
kiedyś wypadek to ci jeszcze skopie dupsko! obiecuję.
- Już nie będziesz miała wtedy co skopać :)

I zadowolony z siebie...weź tu z takim rozmawiaj z takim... takim... takim dawcą organów! Nie rozumiem po co to jeździć na złamanie karku , przecież można na spokojnie jechać a nie wypróbowywać ile auto pociśnie. Choć nie ukrywam, że podoba mi się szybka jazda ale bez przesady i to na dodatek z moją nadrozwiniętą wyobraźnią... Po części sądzę, że jest to wina co niektórych instruktorów, pojeździ taki 2 lata autem i myśli że wszystkie rozumy pozjadał. Owszem nie neguję tego że coraz młodsi ludzie garną się do takiej pracy, ale jeżeli nie umiesz jeździć na tyle dobrze żeby uczyć innych to nie bierz się za to. Na dowód tego przytoczę pewną sytuację, pewną stłuczkę w której miałam nie miłą okazję brać udział. Z miesiąc temu Pan Mężczyzna podwoził mnie do pracy i w naszym mieście koło straży pożarnej jest szkoła i przejście dla pieszych. Jechaliśmy w dość dużym odstępie od samochodu oznakowanego "L". Nagle pół metra przed pasami szanowna Elka (a dokładnie uczennica siedząca za kierownicą obok młodego instruktora) gwałtownie zahamowała... bo piesza dochodziła do pasów i owa uczennica chciała ją przepuścić. Biorąc pod uwagę Fiata (podejrzewam że Punto) i jego wagę z piętnastoma tysiącami wspomagań i hamulców a Vectrę Pana Mężczyzny ważącą tonę sześćset i fakt że taki samochód nie zahamuje od tak sobie nie muszę dodawać że delikatnie mówiąc wjechaliśmy mu w tył...Na szczęście tylko go drasnęliśmy, ale oczywiście "mądry" pan instruktor zaczął się drzeć i głupio wypytywać z ironią "i co teraz?". A Pan Mężczyzna który w takiej sytuacji zawsze trzeźwo myśli (wiem że na początku chciał mu odpowiedzieć "gówno":P) wycofał auto i kazał sprawdzić czy wszystko w porządku, a gdy ten zaczął mieć większe pretensje Pan Mężczyzna nie wytrzymał i wygarnął mu co myśli,"Kto będąc instruktorem jazdy karze uczniowi pół metra przed pasami gwałtownie hamować?[...] Odstęp? człowieku czy ty jesteś ślepy? jechałem w odstępie co najmniej trzech metrów, a ty od czego masz lusterko?". Ludzie oczywiście widzieli co się stało i to ewidentnie nie była nasza wina, ale w naszym kochanym kodeksie drogowym ten który wjedzie w tył jest winien i nie ważne czy ten któremu się wjedzie zahamuje gwałtownie czy nie!

Podczas kąpieli w Ozonomatic'u (czyt. macie ozonowej - hałas niesamowity:) )
- Boże... Dupek ja za tydzień mam egzamin zawodowy...
- Co? ( bo nie słyszy w tym hałasie)
- Za tydzień mam egzamin zawodowy!
- Co?
- Egzamin zawodowy mam...ZA TYDZIEŃ!!!!!
- Oj nie krzycz przecież słyszę :P

wrrrrrrrr :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz