środa, 22 kwietnia 2009

To, że wybaczyłam wcale nie znaczy, że zapomniałam.

Nie widzieliśmy się prawie cały tydzień, z niecierpliwością wyczekiwałam piątku, kiedy Go w końcu zobaczę. Jeden sms, że się spóźni, drugi, trzeci aż w końcu napisał, że nie przyjdzie bo musi jechać mierzyć płot z tatą i że zostaną tam bo to u Jego ojca znajomych. W sobotę wrócili późno w nocy i oznajmił mi, że na chrzciny mojej bratanicy nie pójdzie, ponieważ to uroczystość rodzinna. Prośby, groźby nie poskutkowały. No cóż, poszłam z Mamą sama. Wieczór spędziliśmy razem ale nie było tak miło jak zawsze. W poniedziałek nasze spotkanie wisiało na włosku,ale znalazł dla mnie pół godziny, dobre i to. We wtorek spotkanie było wykluczone, bo pomóc tacie musiał. Weszłam więc sobie na gg bo cóż miałam robić. Napisała do mnie jego kuzynka, która mieszka w miejscowości oddalonej ode mnie o 22 km, kazała się upewnić czy On jest na pewno w domu, kiedy się upewniłam powiedziała, że musi mi On coś koniecznie wyjaśnić,ponieważ ona nie zamierza nadstawiać za niego tyłka. Umówiliśmy się na około 13 przy zamku, poszłam więc z wydrukowaną rozmową z jego kuzynką na kartce i mu pokazałam. Przeczytał to i powiedział, że jechał w niedzielę do tej kuzynki i że spotkał swoją byłą i tylko tyle. Zadowolona wróciłam do domu i napisałam do jego kuzynki. Okazało się, że mnie okłamał, na piątek umówił się ze swoją byłą która mieszka w miejscowości jego kuzynki, że poszli na dyskotekę, namiętnie się całowali...słowem- olał mnie...W sobotę do południa był już w domu... I w tym momencie mój świat wywrócił się do góry nogami... w ciągu 5 minut była mu niego w domu. Jego tata chyba wiedział co się święci bo wyszedł z domu, więc zostaliśmy sami. Zapytałam go jak to było z tym piątkiem i dlaczego mi to zrobił po prawie roku bycia razem(brakowało 17 dni do roku) na co on odpowiedział „bo chciałem się oderwać...” dokładnie już nie pamiętam co dalej się działo bo byłam w amoku. Wiem tylko, że po chwili odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu. Nawet nie czułam że lecą mi łzy, serce mi krwawiło, ale nie mogłam tak siedzieć niewyjaśniając sytuacji, bo jestem taka, że muszę mieć wszystko czarno na białym, napisałam do jego siostry (bo on miał zepsuty telefon), że muszę się z nim spotkać. Spotkaliśmy się, już nie kontrolowałam łez. Setki pytań bez odpowiedzi głównie„Dlaczego?” po jakimś czasie powiedziałam:

Ja: jak ja bym tak zrobiła to byś zemną zerwał!

On:ale ty chyba ze mną nie zerwiesz??

Ja: w tym momencie świat mi się zawalił i za bardzo Cię kocham żeby tak po prostu odejść.Zapytaj mnie o to jutro!

Wstałam i poszłam. Wieczorem koło 22domofon. On kompletnie pijany. Zeszłam na dół, odprowadziłam go do domu bo nie był w stanie iść, wróciłam do domu i poszłam spać. Długo nie mogłam do siebie dojść, trochę płakałam ale nie rozpaczałam...A on? Kiedy dotarło do niego co mi zrobił starał się jak nie wiem co, mi to wynagrodzić, szkoda że nie pomyślał o tym wcześniej. To był tylko pocałunek,obserwowałam go potem przez długi czas i stwierdziłam, że nic to dla niego nie znaczyło. Wybaczyłam... Po jakichś 3-4 miesiącach dowiedziałam się że ona jest w ciąży. Okazało się, że to była plotka, ona sama mi to wyjaśniła w rozmowie na gg, którą sama rozpoczęła. Wtedy poprosiłam ją żeby zniknęła z naszego życia, zniknęła skutecznie. To było 4 lata temu, ten felerny piątek był 22 kwietnia, więc rocznica tamtego dnia wypada na dziś... Dziś po 4 latach od tamtego dnia wiem że jak na dzień dzisiejszy nie zrobiłby mi nic podobnego, za silna więź nas łączy,ale obawa zawsze jest bo nigdy nic nie wiadomo. Nie zapomniałam...Już nie myślę o tym każdego dnia, aby raz na jakiś czas mi się to przypomni, ale co mnie (nas) nie zabije, to mnie (nas) wzmocni.Teraz z ową dziewczyną utrzymujemy nikły kontakt poprzez naszą-klasę, widnieje ona w moich znajomych, w Jego też (ona wysłała mu zaproszenie), ale wiem, że nie utrzymują ze sobą kontaktu.

Tak więc ja wiem najlepiej jak najukochańszy człowiek potrafi zmienić się we wroga. Za 17 dni nasza piąta rocznica, tak to już 5 lat...

Mam nadzieję, że dziś tamte wspomnienia nie wrócą z czterokrotną siłą...



Wczoraj prosił żebym o tym nie myślała bo na prawdę nie ma o czym.Ostatnio się zmienił na lepsze, co mi bardzo pomaga.


PA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz