czwartek, 5 lutego 2009

tak zwana częstsza notka.

Fakt, że mój Mężczyzna jest w pracy i cholernie mi się nudzi zmusił mnie do napisania notki (drugiej w tym tygodniu co ostatnio jest rzadkością :))
Co raz częściej dochodzę do wniosku, iż nie mogę oglądać telewizji a konkretniej wiadomości, wydarzeń i tych innych...oto kilka absurdów naszej rzeczywistości nie tylko polskiej...
Co sądzicie o eutanazji?
Eutanazja - zadanie śmierci osobie nieuleczalnie chorejumotywowane skróceniem jej cierpień.
Ostatnio głośno jest o pewnej kobiecie z poza granic Polski, której ojciec apeluje o odcięcie jej od sondy, która wprowadza do jej organizmu pokarm. Decyzję tę tłumaczy faktem, iż jego córka tego chciała i nadal chce. I tu oczywiście wtrąca się kościół bo nie i ch**.
Ja osobiście jestem za eutanazją. Jeżeli człowiek jest nieuleczalnie chory i doskonale wie, że za jakiś czas umrze a tym samym nie chce być na łasce rodziny i nie chce jej obciążać to dlaczego nie pozwolić mu odejść? dlaczego nie ulżyć jego cierpieniom? Inna sprawa kościół i organizacje działające w obronie życia nie są w stanie nawet sobie wyobrazić tego, co czuje człowiek zdany tylko na opiekunów który przypuśćmy nie może sam się wysikać, zjeść, ubrać się, jednym słowem samodzielnie żyć...Tłumaczą to jako samobójstwo, ale czekanie w trudzie życia tych parę chwil do śmierci jest w porządku? to dobrze jak kolejny dzień jest okropnym bólem i cierpieniem, lepiej jak człowiek cierpi niesamowicie, niż miałby odejść z tego świata i nie cierpieć więcej , bo oni ratują życie...eh co za ironia.
A co z zapłodnieniem in vitro ?
Zapłodnienie in vitro - pozaustrojowa metoda zapłodnienia komórki jajowej ssaków, wykonywana w warunkach laboratoryjnych, poza ciałem samicy.
Taki sposób zapłodnienia jest wybawieniem dla par nie mogących począć dziecka naturalnie. Dużo kobiet marzy o dziecku, a jednak mieć owego dziecka nie mogą.Metoda in vitro jest dla nich darem od losu. Szczególny nacisk kładę na słowo LOS gdyż tu znów kościół ma swoje "ale". Otóż metoda in vitro jest w kościele katolickim zabroniona, potępiona, więc cierp i płacz biedna kobieto, bo nie możesz mieć dzieci, bo Bóg Cię taką stworzył, ale na in vitro nie pozwala... Mówią, że jest tyle domów dziecka, że na pewno dzieci są. Dzieci z domów dziecka w tym przypadku według mnie traktowane są rzeczowo nie osobowo.Otóż jak kobieta nie będzie mogła mieć dzieci czy mężczyzna wtedy dzieci z domu dziecka niczym zabawki mają okazję na znalezienie domu. Ale etycy i ci inni mądralińscy nie pomyślą że dla kobiety bardzo ważną rolę w życiu odgrywa samo bycie w ciąży, ta świadomość że nosi w sobie życie, malutką istotkę... Nie neguję tu instytucji jakimi są domy dziecka, bo to jest bardzo bolące,ta świadomość, że jest bardzo dużo samotnych dzieci, które nie zaznały ciepła domowego ogniska, ale w tym akapicie chodzi mi o metodę wcześniej wspomnianego zapłodnienia.
Aż w reszcie ostatnio oglądałam program "Celownik" zaraz po Teleexpressie, był tam reportaż o 14 letnim chłopcu, który wszedł - uwaga - na słup energetyczny na dość wysoką wysokość (masło maślane) i poparzył go prąd, do tego stopnia, że palący się chłopiec upadł z tej wysokości i teraz jest kaleką...Na słupie widniała tabliczka z bardzo wyraźnym napisem "NIE DOTYKAĆ! URZĄDZENIE ELEKTRYCZNE!".Który czternastoletni chłopiec wchodzi na słup elektryczny?? A gdzie była matka tego chłopca i jak go wychowała skoro nie zdawał sobie sprawy że tak nie wolno? Czternastoletni chłopiec to nie jest małe dziecko !! Teraz matka dziecka skarży tamtejszy zakład elektryczny, ponieważ słup elektryczny z tabliczką ostrzegawczą nie był ogrodzony. Życzy sobie 1,5 miliona złotych odszkodowania i 6000 złotych miesięcznej renty...Kobieta tłumaczy że sama wychowuje troje dzieci i żyje z zasiłków i dlatego potrzebuje takiej kwoty. Gdzie tu jest sens, gdzie tu jest logika. Ja doskonale rozumiem jej sytuację, rozumiem jaka to jest tragedia, kiedy najukochańsze dziecko doznaje takiej krzywdy, ale nikt z nas nie jest ideałem. Owa matka powinna spojrzeć pierw na siebie i na to czy sama dopilnowała syna i dlaczego nie nauczyła dziecka, że nie wolno wchodzić na słupy elektryczne. Teraz pisząc słowa "nie wolno wchodzić na słupy elektryczne" bardzo chce mi się śmiać... przecież to jest proste i logiczne, i czternastoletni chłopiec powinien nawet sam się domyśleć... Ile razy tłumaczy się dzieciom, że prąd jest niebezpieczny, że nie wolno pchać rąk do gniazdka elektrycznego, to już tyloletni chłopiec powinien się domyśleć, że bezmyślne jest wchodzić na słup elektryczny. I żadna tu wina zakładu elektrycznego! a raczej winę ponosi brak wyobraźni...

Co u mnie? hmm jak już wcześniej wspomniałam nie będzie bliźniaków ale za to na 75% wiadomo, że będzie chłopiec. Zaraziłam bratową imieniem Julian :) po części ciągnąc to piękne imię od synka Magdaleny :) Najważniejsze aby było zdrowe :)

Jak sobie radzę z rozłąką? a dobrze :) nie jest źle. W sumie nie widzieliśmy się wczoraj bo do południa byłam w Olsztynie a wieczorem po 22 już był tak zmęczony, że szczerze mówiąc nie chciało Mu się przyjść i dobrze chociaż wcześniej poszedł spać, przedwczoraj po pracy zajechał na chwilę i dziś do południa na 20 minut przyjechał. Jakoś to zleciało w sobotę sobie odbijemy bo standardowo zostanie na noc i rozstaniemy się dopiero w niedziele pod wieczór.Przyszły tydzień ma na rano więc będzie lepiej :) a no i w poniedziałek ma urodzinki :)
Wiecie co, tylko nie śmiejcie się ok. Przez ostatni czas bo ja wiem jakieś 3-4 miesiące mam pewne marzenie. Konkretnie nie wiem czy to można nazwać marzeniem. Coś takiego się we mnie odzywa coś mnie tak łechta :) Jesteśmy razem prawie 5 lat, ja wiem że będziemy razem zawsze i On twierdzi że też chce być też ze mną do końca życia. Otóż chciałabym zajść w ciążę, tak - chciałabym mieć dziecko...To nie jest żaden kaprys, żadna zachcianka. Chcę tego z całego serca... Rozmawiałam o tym z Nim wiele razy ale według Niego to o wiele za wcześnie. Rozumiem Go, "ale". Ile razy jest tak, że pary zaliczają wpadkę, potem wszystko jest z przymusu i dziecko nie ma kochającej rodziny. Co prawda jestem jeszcze bardzo młoda ale przemyślałam to doskonale i jestem tego pewna jak dwa razy dwa jest cztery... Ale nie mogę teraz naciskać na Niego skoro On nie chce. Powiedział, że kiedyś owszem tak, ale jeszcze nie teraz...Jego decyzja. Nie rozpaczam bo na wszystko w życiu przyjdzie czas, ale to jest takie moje małe marzenie na przyszłość :)

Z prawka na razie zrezygnowałam, bo są ważniejsze wydatki jeszcze mam czas. Z resztą nie jest mi na razie niezbędne. Tak to wszystko po staremu "cały czas do przodu" :)
I znów długaśna notka :) Nie długo to będzie już rytuał :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz