Trochę dawno nic nie pisałam. Trochę nie było na to czasu.
Żyjemy, pracujemy. Jak zwykle problemy się nas trzymają. Najpierw mieliśmy problemy z samochodem, dostaliśmy 3 mandaty, policja zabrała nam samochód i masę innych związanych z tym problemów. Aż w końcu postawiliśmy wszystko na jedną kartę, tamte auto oddaliśmy na złom, dołożyliśmy do oszczędności i kupiliśmy renault clio.
Przyjechała do nas moja Mama na Wielkanoc i siedzimy sobie tak jak kiedyś w Polsce.
Mój tata jak wiecie ma problem z alkoholem. Wczoraj trafił do szpitala tu w Anglii, jest w śpiączce farmakologicznej i leży pod respiratorem. Ma podłączone miliony rurek, kabelków itp. Kiedy wczoraj późnym wieczorem jechałam do szpitala pomyślałam, że dobrze mu tak. Za te wszystkie lata, za każdy zepsuty dzień ale kiedy zobaczyłam go na szpitalnym łóżku śpiącego, nie reagującego na nic zrobiło mi się bardzo smutno. Poczułam wielki ból w sercu, bo przecież mimo wszystko jest to mój tata. Sam o własnych siłach doszedł na drugi koniec miasta do szpitala, stracił przytomność i dostał ataku padaczki (alkoholowej), do te pory się nie obudził. Próbowali go dziś wybudzić ale nie był w stanie oddychać, jutro spróbują znów. Dziwne to, kiedyś bohater, pięściarz najlepszy w biciu kobiet, silny mężczyzna. Dziś bezradny, zdany na działanie respiratora. Od wczoraj nasuwają mi się na myśl te dobre, radosne chwile spędzone z nim. To jak robił wieczorami kolacje, jak przynosił mi do pracy obiady, kiedy leciał na drugi koniec miasta po mnie do pracy, to jak śpiewał Niemena czy Budkę Suflera.
A co jeżeli nie zdążyłam się z nim pożegnać?
nawet tak nie mysl!!!!
OdpowiedzUsuńTak mi przykro,ale zarazem mam nadzieje,że tata się wybudzi z tego snu...Dużo siły Ci życze i niech Cię nie opuszczają pozytywne myśli.
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze! trzymaj się, dla siebie i dla niego :*
OdpowiedzUsuństrasznie Ci współczuję... trzymam kciuki... może jeszcze wszystko się odmieni na lepsze... bądź dobrej myśli...
OdpowiedzUsuńprzytulam... Karolina (kara)
Współczuję... :(
OdpowiedzUsuńZadziwiające jest to jak skrajne uczucia mogą zawładnąć naszym umysłem... Życzę żeby wszystko się ułożyło.
Nie możesz tak myśleć, że nie zdążyłaś się z nim pożegnać:( Moja mama też kiedyś miała atak padaczki alkoholowej. Każdego dnia boję się ze to może się powtórzyć. Musisz wierzyć, że tata się wybudzi:-) Życze dużo cierpliwości:*
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie cieplutko :* jestem porzy Tobie i twoim tacie modlitwa, wyciszam swoje mysli i wierze ze bedzie ok :*
OdpowiedzUsuńKońcówka posta naprawdę mnie wzruszyła.... :( Przykro mi, trzymam kciuki że tata się obudzi i otrząśnie się póki nie jest za późno. 3maj się cieplutko i życzę Ci wesołych a przede wszystkim spokojnych świąt :**
OdpowiedzUsuńKochana, trzymaj się! Warto w sercu nosić dobre chwile... Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńI jak z tatą??
OdpowiedzUsuńI co? Już w porządku? Karolina
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJakoś dziwnie mi się zrobiło kiedy przeczytałam tą notkę i pojawiły się ciarki.. jak mojemu tacie stało by się coś takiego to pewnie też bym pomyślała, że mu tak dobrze, ale jak napisałaś, że go tam zobaczyłaś takiego śpiącego, leżącego... czasami życie jest trudne, najgorsze jest to, że bliscy nas krzywdzą.. ale myślę, że jeśli przyszłoby co do czego to jednak tata to jest tata.. mam nadzieję, że już z nim lepiej?:) pozdrawiam i być może też powracam do blogowego świata;)) Ania (takasobieosobka)
cześć kochana, po długiej przerwie wróciłam do blogowania, wcześniej pisałam bloga bionic.blog4u.pl (pewnie pamiętasz:)) teraz mam nowego bloga : howtobeindependent.blog.onet.pl zapraszam cię serdecznie! :*
OdpowiedzUsuńtrzymaj się!!!
Wiem co czujesz... Ja jestem teraz w podobnej sytuacji. I nic nie jest proste
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :-* bo... czemu miałoby być inaczej? :)
OdpowiedzUsuńJak tam tata?
OdpowiedzUsuńHop, hop - jest tu kto? Jak tata?
OdpowiedzUsuń