środa, 16 września 2009

Różnie to w życiu bywa, raz jesteśmy szczęśliwi a raz upadamy na pysk. Ja obecnie leżę na pysku...
Ostatnimi czasy jest nam obco, tak jak nie było nigdy, nawet kiedy się rozstawaliśmy czy kłóciliśmy. On przychodzi siedzi, nie odzywamy się do siebie i po 22 idzie do domu. Taka znieczulica. Nie wiem co jest tego powodem. Zero starań, czułości czy w ogóle bycia. Postanowiłam, że będę zachowywać się dokładnie jak On, niech zobaczy jak to jest kiedy ukochana osoba jest obojętna...
Druga sprawa... Mamy takiego kolegę, mieszka w innym mieście. Znamy się od pięciu lat ( chłopcy znali się już wcześniej).Wspólne wyjazdy na biwaki, wspólne wyjścia do pizzerii, wsparcie w chwilach smutku itepe. Kolega ten bierze ślub cywilny w październiku z kobietą z którą jest o rok dłużej niż my.I co? I poprosił Pana S. na świadka. No super przecież, tyle że zaprosił Go samego, beze mnie... Tłumacząc to tym że nie maja kasy i będzie tylko 14 osób. Kiedy Pan S. mi dziś to powiedział, poczułam się jakbym dostała z buta w pysk, w pysk na którym jak już wspomniałam w pierwszym zdaniu notki leżę... Najlepsi przyjaciele (oni), jesteśmy dobrymi znajomymi. Ja rozumiem naprawdę wszystko ale ja bym tak nigdy nie zrobiła. Oczywiście szanuję tę decyzję bo to ich ślub i ich sprawa kogo zapraszają ale... przykro mi trochę jest. On oczywiście tego nie rozumie, ale ciekawa jestem jakby On się czuł gdyby mnie koleżanka poprosiła na świadkową i zaprosiłaby tylko mnie, samą, bez Niego.
Ale może to ja jestem jakoś głupio wychowana? może to ja jestem jakaś głupia...

W sobotę mój brat jedzie ze swoim teściem do Anglii, do Scarborough. A 1 października lecą do nich mój tata, bratowa, jej mama i dzieciaki. Zostaniemy z mamą same, ale nie wykluczone że będziemy ich odwiedzać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz