czwartek, 6 sierpnia 2009

Kolejny tydzień mija jak z bicza strzelił. Szczerze mówiąc sama nie wiem kiedy i gdzie ucieka mi ten czas. Tak niedawno zaczynałam staż, bałam się jak cholera, nowi ludzie, nowe doświadczenie, a tym czasem ostatni miesiąc stażu właśnie się zaczął.
U mnie? kolejna "chandra", jak to przed miesiączką, znów wkręcam sobie to i owo, znów mam nijaki humor i te huśtawki nastroju. Cóż, takie są uroki bycia kobietą.
Bratowa wyszła ze szpitala przed wczoraj. Maluszek jest śliczny, niemal identyczny jak moja bratanica po urodzeniu.
A jak z nami? hmmm, cóż za bardzo się do Niego przywiązałam przez ten tydzień w którym byliśmy w górach. Teraz znów widujemy się od 20 lub 21 i rozstajemy się po 22. Szczerze mówiąc nie mam o to pretensji, ale troszkę zaczyna mnie to ... no właśnie co? skoro nie mam prawa mieć pretensji? no tak ma swoją firmę i musi na to pracować a jak przyjeżdża do mnie to jest zmęczony i nie ma na nic chęci, ale ja też przecież istnieję. Eh tam nie będę już narzekać bo i po co.

Od wczoraj jak to przed miesiączką mam ochotę na gyrosa z fryteczkami i suróweczką :) czy Wy też macie taki "świński apetyt" przed tymi dniami? Pewnego razu zjadłam : bigos, pyzy, popiłam mlekiem, sałatkę śledziową salsa i popiłam czerwonym winem a jako przegryzkę wzięłam słodkiego batona :) Przed wczoraj np zjadłam dwie kromki chleba z czekoladą, jedną z miodem i jedną z kiełbasą i musztardą i to wszystko popiłam zimnym mlekiem :) dziwne nie ? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz